poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział 2

Siedziałam tak sama, ale po chwili podszedł do mnie Niall i Jack.
N: co tak sama siedzisz? Baw się ! - krzyknął i podniósł szklankę do góry. 
K: ale ja tu nikogo nie  znam, nawet ciebie - powiedziałam a chłopak usiadł obok mnie i objął ręką 
N: kochanie to ja cię zaraz poznam - uśmiechnął się i wstał po czym podał mi rękę żebym tez to zrobiła. 
Chwycił mnie za rękę i podszedł do jakiś dziewczyn 
N: dziewczyny to Kate, Kate to Ashley, Amanda i Anne. - powiedział a każda z dziewczyn wyciągnęła w moją stronę rękę, wszystkie uścisnęłam i uśmiechnęłam się.
As: to twoja dziewczyna ? - spojrzała na mnie później na Nialla 
N: nie to moja koleżanka - uśmiechnął się 
Am: to dlaczego trzymasz ją za rękę- spojrzała na nasze dłonie, a ja odskoczyłam od chłopaka - coś tu kombinujesz, lub kombinujecie - zaśmiała  się 
K: nie jesteśmy parą, poznaliśmy się dopiero jakąś godzinę temu- spojrzałam na Horana


                                    *Samantha*

Byłam własnie w parku z Lily, ja siedziałam na ławce a ona bawiła się w piaskownicy, nagle poczułam że dostałam sms-a, wyciągnęłam iPhona z kieszeni i sprawdziłam kto to, to była moja mama:
"Kochanie za godzinę przyjdźcie do domu, bo zapewne jesteście już głodne, więc obiad na was będzie czekał. Mama :) "
Uśmiechnęłam się do telefonu i szybko odpisałam 
 "Jasne, będziemy za godzinę. Ps. Dziękuje xx " i schowałam go z powrotem kieszeni, chciałam zawołać Lily że już idziemy, ale kiedy podniosłam głowę jej nigdzie nie było, zaczęłam ją wołać, panikowałam jak nigdy, nawet pytałam przechodniów czy jej nie widzieli, ale bez skutku nikt jej nie widział. 
S: Lily! gdzie jesteś !? - krzyczałam przez łzy " boże a jeśli ktoś ja porwał " - takie myśli krążyły mi po głowie. Wyszłam na ścieżkę i nagle ją zobaczyłam na rękach jakiegoś chłopaka, szybko do nich podbiegłam i zabrałam ją od niego, po czym mocno przytuliłam 
S: skarbie nie rób tak nigdy więcej, dobrze. Ja tu od zmysłów odchodzę - nadal trzymałam ją w uścisku.
L: Mamo ziobać - pokazała na chłopaka - to jeśt Haly 
S: kim pan jest i dlaczego pan trzymał moją córkę - pytałam zdenerwowana 
H: jestem Harry, a trzymałem twoją córkę dlatego że gdy biegła wpadła na mnie i powiedziała że nie może znaleźć mamy - spojrzał mi w oczy 
S: jak nie mogłaś mnie znaleźć, przecież ja siedziałam na ławce koło piaskownicy - spojrzałam na dziewczynkę 
L: ale ja cie nie widziałam - zaczęła płakać 
S: dobrze już nie płać, nic się nie stało ważniejsze że już jesteś koło mnie- pocałowałam ją w jej małą głowę 
H: może dasz się zaprosić na kawę - powiedział nagle - tu nie daleko jest kawiarnia - pomyślałam chwilę 
S: no dobrze, mała kawa nie zaszkodzi - uśmiechnęłam się i postawiłam małą na ziemi - skarbie teraz idziemy na nóżkach - ukucnęłam obok dziewczynki - idziemy na ciastko co ? - zapytałam a Lil tylko kiwnęła głową - no to chodźmy wstałam i chwyciłam małą za rękę 

                                         *Harry*

Szedłem sobie przez park kiedy nagle coś na mnie wpadło, schyliłem się w duł i zobaczyłem małą dziewczynkę, która płakała.
H: hej gdzie twoja mama - ukucnąłem na przeciwko dziewczynki 
L: nie wiem - zaczęła jeszcze bardziej płakać, nie wiedziałem co mam zrobić, czy znaleźć jej mamę, czy ją tak po prostu zostawić, ale postanowiłem zrobić to pierwsze. 
H: jak masz na imię ?
L: Lily 
H: o jak ładnie, Lily a może razem poszukamy twoją mamę co ? - dziewczynka pokiwała twierdząco głową a ja ją wziąłem na ręce 
Po chwili podbiegła do nas jakaś dziewczyna która wyrwała mi małą z rąk, okazało się że to jej matka, chodź się bardzo zdziwiłem bo na moje oko jest zbyt młoda na matkę, miała może około 19, no dwudziestu lat. Porozmawialiśmy chwilę i poszliśmy na kawę. 
S: przepraszam cie Harry nie przedstawiłam ci się jestem Samantha, ale możesz mi mówić Sam. - odezwała się nagle kiedy już siedzieliśmy w kawiarni i piliśmy kawę. 
H: nic nie szkodzi Sam - uśmiechnąłem się i spojrzałem na Lily  - masz piękne oczy- tym razem zwróciłem się do małej - chyba po mamie co ?- spojrzałem na Sam a ona się zaczerwieniła tak samo jak mała - no rumieńce tez macie takie same- zaśmiałem się 
S: wiesz chyba z Lily będziemy musieli się już zbierać 
L: dlacego tak sibko ? - posmutniała 
S: babcia zdzwoniła że mamy przyjść na obiad
H: no mnie by już tutaj nie było, ja już bym siedział grzecznie i jadł - oparłem się na łokciach o stolik i spojrzałem dziewczynce w oczy - też bym chciał mieć taką babcie ze gotuje mi obiadki  - posmutniał 
A: to chodz z nami, mozie mamo nie - spojrzała na Sam
H: nie, bo jak ja zacznę jeść to ty nic nie zjesz, a to ty musisz się najeść a nie ja wiesz- zaśmiałem się i spojrzałem na Sam, która mówiła coś do Lily. Jak tak się patrzałem  na nią to chyba dopiero sobie uświadomiłem że się w niej zakochałem. Boże takiej dziewczyny jeszcze nigdy nie widziałem jak ona, jest niesamowita, i jeszcze do tego jest świetną matką.....



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz